Projekt odbudowy klasztoru w Rytwianach

Ośrodek dla pracoholików powstanie w pokamedulskim klasztorze w Rytwianach – Minister kultury dał już promesę na pół miliona złotych, a gotowy projekt ma być dofinansowany z funduszy unijnych. – Modlimy się o korzystną decyzję – mówi ksiądz Wiesław Kowalewski.Inwestycja, którą zaprojektował ksiądz Wiesław Kowalewski, opiewa na 7 mln zł. Za te pieniądze odbudowana ma być część klasztoru oraz urządzony ośrodek terapeutyczny. Cały projekt nosi nazwę „Wiedza, terapia, kontemplacja – rytwiańskie dziedzictwo kulturowe kamedułów źródłem odnowy duchowej Europejczyków”.

– To ma być miejsce kontemplacji, wyciszenia dla ludzi, którym grożą współczesne choroby cywilizacyjne. Tutaj będą mogli wyłączyć komórki i laptopy. Wiemy, że jest bardzo duże zapotrzebowanie na taką terapię – wyjaśnia ksiądz Kowalewski, dyrektor Ośrodka Kultury i Edukacji „Źródło”, który jest gospodarzem pokamedulskiego klasztoru.

Pieniądze od ministra to część 25-procentowego wkładu własnego, koniecznego do starania się o dopłaty z unijnych funduszów. W poniedziałek ksiądz Kowalewski złożył projekt i kosztorys w urzędzie marszałkowskim. Unijnych pieniędzy można się spodziewać jeszcze w tym roku. Prace przy klasztorze rozpoczną się wiosną 2006 roku. Teraz wszystko zależy od unijnych urzędników. – Modlimy się o korzystną decyzję – podkreśla ksiądz Kowalewski.

– Konkurencja jest spora, ale trzeba wierzyć w sukces – mówi Jacek Kowalczyk, członek zarządu województwa. – Ten projekt będzie konkurował z pomysłem unowocześnienia Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej. Może być więc ciężko.

Nadzieją jest jednak tzw. fundusz norweski. Są to pieniądze płacone przez Norwegię – kraj spoza Unii – które trafiają m.in. do Polski.

– To około miliarda euro. Z tej kwoty aż 60 mln zł trafi do Ministerstwa Kultury. Dlatego jeśli nie uda się z funduszy unijnych, to Rytwiany mogą liczyć na pieniądze z Norwegii. Trzeba próbować – dodaje Kowalczyk.

————————————-
Pamiątka po Kamedułach

Warto odwiedzić Rytwiany, aby zobaczyć, co pozostało po dwóch wiekach pobytu w tym miejscu kamedułów. Niestety, nie ocalały eremy, w których wiedli oni pustelnicze życie. Pozostała część ogrodzenia z bramami, zabudowania gospodarcze, tzw. erem Jana Tęczyńskiego, głównego fundatora klasztoru, i ruiny prowadzonej przez zakonników apteki. Otaczają z trzech stron kościół z 1637 roku pod wezwaniem Zwiastowania NMP (na zdjęciu).

Wnętrze urzeka różnorodnością dekoracji. Ściany głównej nawy zdobią wyglądające jak boazeria zaplecki stalli, w których mnisi zasiadali do modlitwy. W ich czasach nie było chóru i ławek dla świeckich wiernych, jedynie dwie galeryjki dla rodziny fundatorów. W wysokim ołtarzu głównym znajduje się obraz Zwiastowania – zaskoczonej przy pracy Maryi ukazuje się anioł w sarmackim stroju. Namalował go kierujący pracami wykończeniowymi przeor klasztoru, a równocześnie uznany malarz włoski Venanty z Subiaco.

Paweł Słupski, jak Gazeta Wyborcza