Meet Joe Black

Znany i szanowany milioner William Parish (Anthony Hopkins) tuż przed swoimi kolejnymi urodzinami, zostaje postawiony w bardzo niecodziennej sytuacji. Śmierć, która przyjęła ludzką powłokę (Brad Pitt) i przyszła zabrać go ze sobą.Przed tem jednak postanawia dać mu jeszcze trochę czasu i zawiera z nim układ. William przedłuży nieznacznie swoje życie jeżeli zadba dla Niej o „rozrywkę” gdy Ta będzie sie rozkoszować pobytem w ludzkim ciele.

Jak więc wygląda Śmierć? Mimo swojego młodzieńczego wyglądu, początku Jej powstania nie da się ustalić. Chociaż osobowo jest w jednym miejscu, to swoimi myślami, istotą jest w wszędzie gdziekolwiek ktomuś przypada zakończyć żywot. Długie istnienie nie zapewniło Jej jednak wielu doświadczeń poza wykonywaniem swego groteskowego zawodu. Dlatego gdy przyobleka ludzkie ciało i zaczyna smakować życia, które od zawsze potrafiła tylko odiberać, wszystko jest dla Niej odkrywcze i niezwykłe.

Przypomina trochę małe dziecko, które próbuje czegoś po raz pierwszy i doświadcza pierwszych wrażeń. Śmierć po raz pierwszy doświadcza zmysłów, emocji … oraz uczuć. Tak, uczuć! Chociaż Jej domeną od zawsze była bezduszność dzięki fantazji scenarzysty i reżysera po raz pierwszy w historii Śmierć uczy się kochać.

W filmie oprócz roli śmierci na uwagę zasługuje postać Williama Parisha. Pomimo niezwykłości sytuacji udaje mu się zachować zimną krew, przystać na życzenie Śmierci i kontynuować jej przedziwną zabawę na ile to możliwe. Zaskakujące, że William tak naprawdę nie boi się śmierci. Obawia się odejścia, ale nie popada w rozpacz, nie histeryzuje, nie płacze. Postępuje z godnością z jaką postępował przez całe swoje dotychczasowe życie. Żył uczciwie i kierował się szlachetnymi zasadami, dlatego pomimo świadomości końca, nie ma wyrzutów sumienia i nie czuje żalu. Jest przygotowany.

W świecie w którym przyszło nam żyć, śmierć – jeżeli już w ogóle zbieramy sie na odwagę by się nad nią podumać, to jest ona dla nas bytem zagadkowym, tragicznym w swojej powadze i konsekwencji i zgoła trudno wyobrażalnym osobowo.

Z tematem śmierci nierozerwalenie związana jest idea nieznanego – „po tamtej stronie”. Jednak twórcy filmu „Meet Joe Black” poprzez swój fantastyczny obraz, nie kierują naszej uwagi na strach przed śmiercią ale raczej zwracają ją w stronę jakości i radości z życia.

Czy było uczciwe, dobre? Czy odchodząc będziemy mieć poczucie dobrze spełnionego obowiązku? Czy odejdziemy w spokoju czy w strachu przed nieznanym? Sylwetka głównego bohatera daje jeden z wielu możliwych przykładów , jak należy podchodzić do życia, by na końcu nie mieć przed śmiercią powodu do wstydu.

Powiadają że każdy jest kowalem swojego losu, może więc warto pomyśleć nad obieranymi codziennie ścieżkami ,bo o jakości naszej śmierci będzie świadczyć jakość naszego życia.

Wszystkim, którzy lubią czasem podumać o sprawach ważnych i ostatecznych,
wszystkim, którzy chcą obejrzeć inteligentny film oraz wszystkim fanom Brada Pitta i Anthonego Hopkinsa ze całego serca polecam film „Meet Joe Black”.