Alianci chcieli zamknąć Hitlera

Jak postępować z chorym wodzem i jego pobitym narodem? Alianci zastanawiali się nad tym już na dwa lata przed końcem wojny – wynika z ujawnionych niedawno dokumentów.Po nocach dręczyły go koszmary. Miał stać ponad dobrem i złem, a tymczasem każdy nowy akt okrucieństwa opłacał wyrzutami sumienia, atakami lęku i przygnębieniem.

To niektóre cechy Hitlera zawarte w jego portrecie psychologicznym przygotowanym w 1943 r. na zlecenie szefa amerykańskiego wywiadu i zaufanego przyjaciela prezydenta Roosevelta – Williama Donovana. Cały dokument wygląda jak indeks w podręczniku psychiatrii: schizofrenia paranoidalna, masochizm, poczucie niższości, emocjonalna zależność od matki, kompleks Edypa, megalomania, mesjanizm, impotencja, syfilofobia, neurotyczne poczucie winy, nadwrażliwość, manie prześladowcze, zniewieściałość i ataki paniki wywołane przez skrywany homoseksualizm.

Autorem „Analizy osobowości Adolfa Hitlera” był Henry Murray, psychoanalityk z Uniwersytetu Harvarda. Jedna z 30 kopii jego raportu trafiła niedawno do zbiorów Biblioteki Prawniczej Cornell University, do archiwum norymberskiego Willama Donovana.

Murray nigdy nie zetknął się z Hitlerem osobiście – zdiagnozował go na podstawie skąpych danych. W bibliografii wymienił- 5 książek, w tym Mein Kampf w angielskim przekładzie oraz materiały wywiadowcze. Najobszerniejsza część analizy osobowości Hitlera poświęcona została jego psychicznym dewiacjom. Ale główny cel z jakim Murray przystąpił do tej pracy, był inny. Wyrażony został w podtytule „Przewidywania dotyczące przyszłego zachowania [Hitlera] i sugestie, jak z nim postępować teraz i po kapitulacji Niemiec”.

Pojmać Hitlera

Murray założył, że Hitlera popychają do działania nie tylko dążenia destrukcyjne, ale także… twórcze. Pierwszym stworzonym przez niego dziełem, była NSDAP, drugim – jeszcze ważniejszym – własny wizerunek. Pragnieniem Hitlera było utrwalenie własnej legendy w świadomości Niemców, tak by przetrwała dla przyszłego pokolenia zdobywców świata. Z tego względu jego samobójstwo wydawało się rozwiązaniem najbardziej prawdopodobnym, a jednocześnie najmniej korzystnym dla losów wojny; zwłaszcza gdyby przyjęło widowiskową formę. Murray obawiał się, że w chwili ostatecznej klęski Hitler może wysadzić w powietrze kwaterę Berghof, grzebiąc pod ruinami siebie i atakujących wrogów. Mógł tez zdecydować się na śmierć dowódcy i poprowadzić wierny oddział pod sowieckie kule. Bohaterska śmierć wodza wyzwoliłaby pewnie kolejną falę fanatyzmu i pogłębiła desperację niemieckich żołnierzy.

Taki sam efekt mogła wywołać męczeńska śmierć Führera. Murray przyjmował za prawdopodobne, że Hitler może zaaranżować udany zamach na swoją osobę – wykonany przez jakiegoś „Brutusa” lub nawet przez Żyda – i w ten sposób dopełnić życia w glorii męczennika.

Dla zminimalizowania efektu męczeńskiej lub bohaterskiej śmierci wodza Murray proponował więc działania propagandowe – ulotki i audycje radiowe ostrzegające Niemców, że „fałszywy prorok” i „Judasz Iskariota niemieckiej rewolucji” zamierza „zdezerterować”, że w obliczu klęski wybiera „łatwe rozwiązanie” – ucieczkę przed odpowiedzialnością.

Najkorzystniejszym dla aliantów rozwiązaniem było aresztowanie Hitlera i oddanie go pod jurysdykcję „narodów zjednoczonych”. Wariant ten nie wydawał się Murrayowi prawdopodobny. Gdyby jednak udało się ująć Hitlera żywcem, należałoby skazać go na śmierć, a następnie odstąpić od wykonania wyroku pod pretekstem choroby psychicznej. Najlepsze, co mogliby zrobić alianci, by „zburzyć tragizm i zabić legendę”, było zamknięcie Hitlera w szpitalu dla umysłowo chorych i emitowanie stamtąd potajemnych nagrań ataków furii Hitlera oraz jego psychotycznych tyrad przeciw zdradliwemu narodowi niemieckiemu. Publikowane periodycznie raporty medyczne o stanie jego zdrowia powinny męczyć i nudzić czytelników – Można się spodziewać, że nauka wszystko obierze z dramatyzmu – pisze Murray.

Wyleczyć naród

Analiza Murraya nie przynosi może nowej wiedzy na temat psychiki Hitlera, za to na pewno rzuca światło na przygotowania aliantów do administrowania podbitymi Niemcami. Raport powstał w październiku 1943 roku, w tym samym miesiącu, kiedy Mołotow gościł w Moskwie ministrów spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii – Anthony’ego Edena i Stanów Zjednoczonych – Cordella Hulla. Moskiewska konferencja była przygrywką do spotkań w Teheranie, a potem w Jałcie, gdzie Wielka Trójka miała rozstrzygnąć o losie powojennej Europy. Wiedza wywiadu na temat stanu zdrowia Hitlera i nastrojów w Niemczech zyskiwała więc na znaczeniu.

Murray porównał naród niemiecki do paranoika, który cierpi na manię wielkości i urojenia prześladowcze. Sukces w leczeniu paranoi zależy od relacji między lekarzem a pacjentem. Lekarz musi najpierw zdobyć podziw i uznanie pacjenta, następnie okazać mu szacunek, a dopiero potem może stopniowo odkrywać przed nim chorobliwy charakter paranoicznych urojeń. Analogia do pacjenta jest niedoskonała – przyznaje autor – ale dobrze obrazuje, jak powinni postępować alianci, by przekształcić Niemców w „naród miłujący pokój”.

Po pierwsze, alianckie oddziały okupacyjne muszą imponować Niemcom sprawnością, organizacją i wysokim morale. Łupiestwo, pijaństwo, burdy są niedopuszczalne.

Po drugie, nie należy Niemców zbytnio upokarzać. Mimo to bezwarunkową kapitulację na ciężkich warunkach muszą podpisać naziści. Dopiero z czasem można „nagrodzić” Niemcy złagodzeniem tych warunków i przez to podbudować autorytet następnego, współpracującego z aliantami rządu. Proces zbrodniarzy wojennych musi się odbyć jak najszybciej i trwać krótko, ale po jego zakończeniu trzeba unikać rozmów z Niemcami na temat ostatniego dziesięciolecia. Za to wskazane jest zainteresowanie niemiecką sztuką, literaturą, muzyką, zachwyt nad krajobrazem. Należy pozyskiwać Niemców – tych starszych, którzy nie byli bezpośrednio zaangażowani w walkę – do uczenia żołnierzy języka niemieckiego, prowadzenia wykładów o niemieckiej kulturze, oprowadzania po zabytkach.

Po trzecie, informacje o „chorobliwym” charakterze narodowych mitów należy przecedzać powoli, gdyż pośpiech może tu doprowadzić do odwrotnych skutków. O nazizmie trzeba mówić jak o okresie „zaraźliwej gorączki i opętania, które opanowały naród, kiedy dał posłuch fałszywemu prorokowi”.

Po pewnym czasie, kiedy już uda się przekonać Niemców, że wiara w narodową wyższość i w predestynację do panowania nad światem ma charakter patologiczny, należy wciągnąć państwo niemieckie do organizacji międzynarodowych, również tych dysponujących armią. Zabieg taki może pełnić funkcję analogiczną do terapii grupowej.

Murray był głęboko przekonany, że upadek mitu Hitlera pozostawi w świadomości Niemców głęboką wyrwę. Pustkę tę trzeba koniecznie zapełnić inną ideą, wystarczająco wielką, by przemówiła do niemieckiej duszy. Nie nadają się do tego wartości bliskie zwycięzcom tej wojny, np. idea demokracji. Za to może tę rolę spełnić idea ponadnarodowego związku, jakiejś formy światowej federacji. Bez zaszczepienia w umysłach Niemców idei jakiegoś ponadnarodowego federalizmu można „wygrać tę wojnę, ale nie wygra się przyszłego pokoju” – podsumował Murray.

Cała analiza Murraya jest dostępna na stronie internetowej http://www.lawschool.cornell.edu/library/donovan/hitler/

gazeta.pl