Bezalkoholowe juwenalia

Z powodu ogrodzenia i tabliczki po raz pierwszy w dziejach największej kieleckiej uczelni podczas juwenaliów w miasteczku akademickim przy ulicy Śląskiej nie będzie można sprzedawać piwa.– Nie wiemy, co powiedzieć. Zawsze dostawaliśmy zgodę na sprzedaż piwa podczas koncertów juwenaliowych. W tym roku było inaczej, choć jak zwykle po konsultacjach z władzami uczelni złożyliśmy odpowiedni wniosek w ratuszu. Zostaliśmy potraktowani jak dzieci – mówią członkowie samorządu studenckiego AŚ.

Na sprzedaż piwa w miasteczku nie zgodziła się Gminna Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.

– Usłyszeliśmy, że to działka uczelni, a zgodnie z przepisami alkoholu nie można sprzedawać piwa na terenie placówek oświatowych. Dodatkowym argumentem był fakt, że w naszym województwie jest bardzo wysoki poziom spożycia alkoholu – wyjaśnia Iwona Rycąbel z samorządu AŚ.

Studentów brak zgody zdziwił tym bardziej, że organizatorzy koncertów w miasteczku Politechniki Świętokrzyskiej przy alei 1000-lecia PP dostali zgodę na sprzedaż piwa. – Nie mieliśmy żadnych problemów z jej uzyskaniem – informuje Krzysztof Hałka, przewodniczący samorządu PŚk.

Okazuje się, że wszystko rozbiło się o ogrodzenie wokół miasteczka przy ul. Śląskiej i tabliczkę z napisem „Teren Akademii Świętokrzyskiej…”, która tam wisi. – Zasady wydawania pozwoleń reguluje ustawa. Poprosiliśmy o opinię prawników, którzy stwierdzili, że teren ogrodzony i oznakowany jako własność AŚ należy do uczelni i nie można takiej zgody wydać. Wprawdzie były różne naciski, ale po takiej opinii nawet nie rozpatrywaliśmy tego wniosku – mówi Halina Olendzka, która od kilku miesięcy przewodzi komisji.

Podkreśliła również, że województwo świętokrzyskie przoduje pod względem ilości wypitego przez mieszkańców alkoholu. – Oczywiście nie możemy zabronić picia, ale zgody też nie możemy wydać, jeżeli jest ona niezgodna z prawem. Komisja nie może przymykać oka. Przecież pamiętamy tragedię, do jakiej doszło w Galaktyce – tłumaczy Olendzka.

Nie chce komentować, dlaczego wobec tego wydano pozwolenia podczas poprzednich juwenaliów. Tabliczka i płot są tam od co najmniej kilku lat.

– Chyba w tym roku ktoś po raz pierwszy zwrócił uwagę, że tam jest tabliczka, więc poprosiliśmy o opinię prawników – mówi Krzysztof Słoń, radny, jeden z członków komisji. Nie pamięta jednak, kto zwrócił na to uwagę.

Tomasz Bogucki, były przewodniczący komisji antyalkoholowej, a obecnie przewodniczący RM, podkreśla, że opinia prawników jest wiążąca. Nie pamięta dlaczego w zeszłym roku wydano zgodę na sprzedaż alkoholu. – Może opinia prawników była wtedy inna – mówi Bogucki, ale nie pamięta, czy w ogóle o nią występowano – To było bardzo dawno temu, więc proszę tego ode mnie nie wymagać – mówi.

Sami studenci przyznają, że nawet zastanawiali się nad rozebraniem feralnego płotu i usunięciem tabliczki. – Ale potem trzeba by znowu prosić o zgodę komisję. Spodziewamy się, że to trwałoby zbyt długo – twierdzi Iwona Rycąbel.

DLA GAZETY

Prof. Janusz Król

prorektor do spraw dydaktycznych i studenckich AŚ

Jestem zaskoczony decyzją komisji. Nie wierzę, że studenci nie będą nic pić. Teraz po prostu będą przynosić nie tylko piwo z pobliskich marketów i na pewno nawet najlepsza ochrona nad tym nie zapanuje. A zorganizowanych ogródków piwnych znacznie łatwiej pilnować i panuje tam zupełnie inna atmosfera.

Marcin Sztandera Gazeta Wyborcza