Uśmiechnij się! Tak, do Ciebie mówię! Nieważne kim jesteś, co robisz, czym się zajmujesz, która jest godzina. Po prostu napnij mięśnie i uśmiechnij się. Pytasz „po co?”. Zaraz Ci powiem. Wszystko powoli, po kolei. Zacznijmy od początku, czyli…Co to w ogóle jest śmiech?

Śmiech powstaje w centralnym układzie nerwowym, jest niekontrolowaną, spontaniczną reakcją naszego mózgu na nadchodzące bodźce. Naukowcy nie potrafią jednoznacznie określić, gdzie dokładnie powstaje odzew na usłyszany dowcip (jedni twierdzą, że w płacie czołowym, inni, że układzie limbicznym, odpowiedzialnych za emocje), ale faktem jest, że dzięki temu wzrasta elektryczna aktywność i koordynacja dwóch półkul mózgu. Kiedy taka harmonia zostaje naruszona, jesteśmy bardziej podatni na depresję. Badania pokazują, że śmieją się nie tylko ludzie – szympansy wykazują śmiechopodobne zachowanie podczas kontaktów fizycznych takich jak zabawa czy zapasy. Jednak tylko człowiek potrafi parsknąć głośnym „ha-ha” albo „hi-hi”, prawdopodobnie dzięki ewolucji narządu mowy.

„Śmiech to zdrowie”

Zapewne to powiedzenie nie jest Ci obce. Prawda jest taka, że gdy chichoczemy, rośnie nam ciśnienie krwi i szybkość bicia serca. Nasz organizm staje się bardziej dotleniony, ponieważ wdychamy powietrze całą objętością płuc (a nie tylko górną, kiedy oddychamy normalnie) – około 1,5l. Dzięki temu poprawia się nasza koncentracja i szybkość działania. Mięśnie – zarówno twarzy, tułowia jak i rąk, ruszają się – mamy więc tycią namiastkę aerobiku. Śmiech hamuje produkcję hormonu stresu – adrenaliny, a wzmaga wydzielanie odpowiedzialnych za dobre samopoczucie endorfin, które łagodzą bóle głowy czy zęba. Pobudza też system odpornościowy.

Nie bez powodu zatem powstała gelotologia. Pewnie czytając to słowo zastanawiasz się, co ono oznacza. Odpowiedź jest bardzo prosta – jest to leczenie śmiechem. „Jak to?” Zapytasz. A no tak to. Opisane powyżej pozytywne aspekty dobrego humoru powodują, że pacjenci szpitali, w szczególności ci najmłodsi, szybciej dochodzą do siebie, zarówno psychicznie jak i fizycznie. W Polsce powstała fundacja Doktora Klauna, której terapeuci, przebrani za klauny, odwiedzają warszawskie placówki medyczne dla dzieci. Każde odwiedziny przyjmowane są przez maluchy z wielkim entuzjazmem. W USA powstają już pierwsze grupowe sesje terapii śmiechem. Głównym założeniem jest wniosek, że kiedy człowiek jest dobrej myśli i jest uśmiechnięty, jego życie staje się prostsze.

Życie to komedia

Humor jest wszechobecny. Odpalasz TV – na każdym kanale znajdziesz co najmniej jeden program typu „śmieszny” – kabaret, sitcom czy film komediowy. Nie zawsze inteligentne, ale często oglądane. Czemu? Bo ludzie lubią się śmiać. Tak samo jest z dowcipami czy satyrycznymi rysunkami (np. Mleczko czy Sawka). Kawały opowiada się wszędzie – w domu, na imprezie, w szkole, w pracy. Znajomym, szefowi, rodzinie. W grupie człowiek śmieje się około 30 razy częściej, niż kiedy jest sam, dlatego też żarty uważa się za czynnik integrujący. Poza tym dobry dowcip potrafi rozluźnić napiętą atmosferę. Zarówno politycy jak i działy public relations wiedzą, że uśmiechnięty pracownik będzie lepiej odebrany niż ponurak. Wiele firm już podczas rekrutacji określa stopień optymizmu kandydata – im bardziej radosny, tym łatwiej będzie mu dostosować się i zintegrować z grupą. Osoby uśmiechnięte są bardziej kreatywne, a handlarze np. ubezpieczeń sprzedają więcej.

No dobrze, to, jaki z tego wniosek? Uśmiechnij się. Wtedy twoje życie będzie o wiele prostsze, a kłopoty łatwiejsze. To naprawdę działa!

Paweł Ufnalewski / o2.pl