Marzyciel

Południe, londyński park w pełni wiosennej zieleni. Nieliczni spacerowicze w strojach z początku XX stulecia. A pośrodku rozległej murawy młody, nienagannie ubrany dżentelmen tańczy walca z wielkim kudłatym psem. Widownię stanowi grupa rodzinna – czterech chłopców i ich matka – młoda i piękna dama.Tancerzowi kręci się w głowie, obiecał chłopcom, że pokaże im sztuczkę z niedźwiedziem, więc za kolejnym obrotem on sam jest już w cylindrze, w stroju cyrkowego pogromcy, dokoła piasek areny, tłum widzów. Pogromca w cylindrze obejmuje niedźwiedzia. Jeszcze obrót i już tańczy z kosmatą bestią w tłumie jaskrawo, groteskowo ubranych tancerzy.

Obrót. Arena przemienia się w salę balową otwartą nieskończonymi, kalejdoskopowymi perspektywami arkad na sto innych sal balowych, w których wirują pary, niedźwiedź i jego uroczy pogromca pośrodku…

Ale przecież to tylko pies. Po chwili chłopiec przypomina mężczyźnie o rzeczywistości. Chłopcy byli półsierotami, stracili ojca, lubili zabawy, lecz jeden z nich nie umiał oderwać się od rzeczywistości. Mężczyzna postanowił pomóc ich matce. Losy bohaterów rozwijają się bardzo szybko.

Oczywiście pojawi się również czarny charakter w postaci babci chłopców. W pewnym momencie matka dzieci zaczyna chorować. Umiera. Co się teraz stanie z chłopcami? Co poszną? Z kim spędzą reszte życia?

Film wzruszający i jednocześnie wspaniały. Zachęcam wszystkich do obejrzenia!!!

Piotr Wojciechowski
Onet.pl