Ciao, Darwin!

„Nagrody Darwina honorują udoskonalanie ludzkiego genomu przyznając nagrodę tym, którzy przez przypadek zabili się w naprawdę głupi sposób”. Karol Darwin to miło wyglądający starszy pan z siwą brodą i dużym nosem. Uznawany jest za prekursora nowoczesnej biologii i teorii ewolucji, która tłumaczy jakim cudem z małego robaczka staliśmy się ludźmi.Jednymi z jej głównych założeń jest m.in. dobór naturalny oraz eliminacja słabszych jednostek, tak aby silniejsze i bardziej dostosowane mogły rozwijać się dalej.

W 1994 roku na Uniwersytecie Stanforda zaczęto katalogować przypadki skrajnej ludzkiej głupoty, która często kończyła się odprawieniem delikwenta na tamten świat. Tak oto powstało archiwum Nagród Darwina, przyznawanych (zazwyczaj pośmiertnie) osobom, które postanowiły usunąć swoje geny z ogólnej puli ludzkości.

Na stronie www.darwinawards.com (odwiedzanej przez ponad 400 tys. osób miesięcznie), prowadzonej przez autorkę książki „Nagrody Darwina”, Wendy Northcutt, zbierane są historie dziwne, niesamowite ale niestety w większości przypadków… prawdziwe. Przedstawione opowieści potwierdzają znaną prawdę – ludzka głupota nie zna granic.

Zapalniczka, czyli jak zrobić armatę
Niejaki Manoel Messias Batista Coelho, Brazylijczyk, zajmował się oczyszczaniem zbiorników z resztek paliwa. Procedura bezpieczeństwa zakładała, że pojemnik wypełniano H20, aby spłukać resztki benzyny. Nasz bohater odkręcił zawór i po godzinie wrócił aby sprawdzić poziom wody. Wszedł więc do środka, a że było ciemno odpalił… zapalniczkę, aby zlustrować sytuację. Niestety, zbiornik był niedostatecznie wypełniony żeby uznać go za bezpieczny, co nasz 32-latek poczuł na własnej skórze, kiedy na skutek wybuchu wyleciał w powietrze i wylądował 100 metrów dalej, na pobliskim parkingu. Zginął na miejscu.

Granatowa masakra piłą łańcuchową
Styczeń 2002, Chorwacja. Mieszkaniec tego pięknego kraju postanowił rozciąć granat ręczny (z metalową osłoną) piłą łańcuchową, aby zrobić z ukrytego wewnątrz materiału wybuchowego fajerwerki. Fragmenty jego ciała zbierano po całej okolicy…

Przywiązani
Kilka lat temu w stanie Iowa w USA para zwolenników mocnych wrażeń zabrała liny i wybrała się nad dolinę Boone Scenic. Ze znajdującego się tam mostu kolejowego, który zbudowano na znacznej wysokości, rozpościera się oszałamiający widok, zapierający dech w piersiach osobom podróżującym pociągiem. Cel wyprawy był w sumie prosty – podyndać sobie na linach i pooglądać okolicę, w szczególności rzekę Des Moines. Naszym bohaterom obcy był chyba strach, bo weszli na sam środek tego wąskiego mostu, przywiązali się i zaczęli opuszczać w dół. Kiedy o stałej porze nadjechał pociąg, błąd, który popełnili stał się oczywisty. Przywiązali swoje liny do najsolidniejszego, co było w okolicy – stalowych torów…

Telemaniak
M. A. Goldwin spędził kilka lat oczekując na wykonanie wyroku śmierci na krześle elektrycznym. Jego wyrok zamieniono na dożywocie. Gdy próbował naprawić mały telewizor siedząc na metalowej toalecie w swojej celi, przegryzł drut i pokopało go prądem. Na śmierć.

Wniosek jak widać nasuwa się sam. Ewolucja robi swoje – głupsze jednostki zostają wyeliminowane. Dokładnie tak, jak to sobie wymyślił Karol Darwin przed ponad 160 laty.

Ciao, Darwin!

Paweł Ufnalewski/o2.pl