– Zbudujcie halę targową na Plantach – apeluje do kieleckich kupców prezydent miasta Wojciech Lubawski. Handlowcy nie mają na ten temat jednakowego zdania. – Boimy się, że nie będzie nas na to stać – twierdzą i protestują przeciwko pomysłowi prezydentaTeraz ponad 150 kieleckich kupców handluje w mało estetycznych budkach na placu Wolności i na Plantach. Warunki, w jakich kupuje się ubrania, buty czy bieliznę, dalekie są od komfortowych. Klientów razi widok blaszanych stoisk, ale wielu mieszkańców naszego miasta właśnie tam robi zakupy.
– Na taką formę handlu zdecydowanie się nie zgadzam. Nie chcę, żeby ci ludzie przestali handlować, ale życzyłbym sobie, żeby handel prowadzony był w estetycznych warunkach, w ładnym otoczeniu – mówi prezydent Kielc Wojciech Lubawski. Właśnie dlatego miasto zleciło przygotowanie projektu hali targowej na Plantach.
Projekt i kosztorys są już gotowe. Po obu stronach hali byłyby sklepy, a przez środek przebiegałby deptak ze stylowymi latarniami. Jest też miejsce dla kawiarni i barów. – Chciałbym, żeby kupcy pracowali w dobrych warunkach, i żeby w dobrych warunkach można było robić zakupy. To ma być estetyczne i atrakcyjne miejsce, w którym jest ciepło, a w tle słychać muzykę – dodaje prezydent Kielc.
Miasto deklaruje, że przygotuje całą dokumentację – w wieczyste użytkowanie przekaże grunt, na którym stanie hala. Za samą budowę zapłacić będą już musieli kupcy. Urzędnicy szacują, że będzie to 7-8 milionów złotych. Każdy z handlujących musiałby więc wydać 40-50 tys.
Pomysł prezydenta nie przekonał wszystkich handlowców. Wczoraj na targowisku na Plantach grupa kupców zbierała podpisy pod protestem przeciwko budowie hali. Niektórzy z tych, którzy się pod nim podpisywali, nie wiedzieli jednak, jakie są plany miasta. – Słyszałam, że chcą tu zrobić drugie Tesco. Nie wiem dokładnie, jaki jest plan prezydenta – mówiła 40-letnia kobieta. Gdy jej wytłumaczyliśmy, na czym polega plan miasta, stwierdziła, że byłaby w stanie dołożyć się do inwestycji. – Jeśli za miejsce będę miała zapłacić 20 tysięcy złotych, to będzie mnie na to stać. Ale jeśli będzie to więcej, czyli 50-60 tysięcy, to już raczej nie – dodała.
Kupcy są podzieleni, mają różne zdania na temat pomysłu Wojciecha Lubawskiego. Do tego w swoich interesach osobno występują kupcy z Plant, a osobno z placu Wolności. Dlatego prezydent do końca marca dał im czas, żeby wyłonili delegację, która ich będzie reprezentować. – W hali przy Plantach znalazłoby się miejsce i dla jednych, i dla drugich – zaznaczył.
– Propozycja miasta jest ciekawa i warto się nad nią zastanowić – stwierdził reprezentujący kupców z placu Wolności Jarosław Karyś. – Za wcześnie, żeby powiedzieć tak lub nie. Pewna formuła handlu już się wyczerpała. Wiem, że wśród kupców głosy są podzielone, ale spora część jest gotowa siąść do rozmów -przyznał. Uważa jednak, że 50 tysięcy złotych od każdego kupca to dużo. – Ale nie są to pieniądze, których przedsiębiorcy nie mogliby zdobyć – dodał.