Rozmowa o Zdzisławie Beksińskim i jego sztuce

Dzieła Zbigniewa Beksińskiego można od piątku oglądać w kieleckiej Galerii BWA – słynny artysta tradycyjnie nie spotkł się z fanami. Sylwetkę Zdzisława Beksińskiego przybliża Wiesław Banach, szef Muzeum Historycznego z Sanoka, rodzinnego miasta artysty.Paweł Słupski: Zna Pan Zdzisława Beksińskiego jak mało kto. Przeprowadził Pan z nim obszerny wywiad, który jest prezentowany na wystawie. Trudno było namówić na rozmowę artystę tak stroniącego od medialnego rozgłosu?

Wiesław Banach, dyrektor Muzeum Historycznego w Sanoku: Beksiński pochodzi z Sanoka i mimo że od dawna mieszka w Warszawie, to jest dla nas zawsze otwarty. Możemy zwrócić się do niego praktycznie o każdej porze. Trzeba tylko pamiętać, że w wywiadach nie lubi pytań o sprawy prywatne.

Podobno okazał się wręcz gadułą…

– Jest człowiekiem niesłychanie inteligentnym, dowcipnym i rozmownym. Wiele osób patrzy na niego przez pryzmat jego obrazów i spodziewa się ponurej postaci, która uwielbia mrok i pajęczyny. Owszem, jest trochę zamknięty w sobie, ale łatwo się otwiera.

Pański wywiad to podróż po jego sztuce.

– Zaczynamy od początku, od dzieciństwa, kiedy talent odkryła jego matka. Potem zaskakujące studia na architekturze, mimo że jego marzeniem było studiowanie w szkole filmowej. Na zgadza się na to ojciec. Marzenia o filmie szybko przenosi na fotografię. Staje się cenionym awangardowym fotografikiem. Już wtedy widać jego osobowość, którą cały czas coś gnębi. Przechodzimy w okres abstrakcji malarskiej, potem słynne zauroczenie fantastyką i w końcu techniki komputerowe.

Początkowo wystawa miała być pokazana tylko w Rzeszowie. Wahał się Pan jechać z nią w Polskę?

– Każdy wyjazd naraża obrazy na uszkodzenia, a Beksiński jest na tym punkcie bardzo wyczulony. Pamiętam, jak w Poznaniu na jeden z obrazów spadła cześć rusztowania i mocno go porysowała. Dlatego też pokazujemy tylko 26 dzieł, a dziesiątki innych prezentujemy na telebimie. Prezentacja ma być rekompensatą za nieobecność artysty na wernisażu. Przy okazji zapraszamy na zamek w Sanoku, gdzie trzymamy około stu jego prac.

Wystawa odwiedziła już kilka miast. Wszędzie przyciągała tysiące widzów, zwłaszcza ludzi młodych. Beksiński jest znowu modny?

– Wydaję mi się, że jego sztuka trafia do młodych, bo dotyka pewnej tajemnicy o człowieku, o jego lękach, zadaje pytania, na które nie ma łatwych odpowiedzi. Roztacza przed nimi swoją wizję, nienazwaną, tak jak jego obrazy. To działa na wyobraźnię każdego pokolenia, a moda na niego powraca falami.

Wystawa będzie w BWA do 6 marca. Czynna od poniedziałku do piątku w godz. 11-17, a w niedzielę od 11 do 15. Bilety kosztują 5 i 7 zł.

Gazeta Wyborcza