Premier nakazał służbom specjalnym sprawdzenie potencjalnych zagrożeń dla państwa wynikających z ujawnienia tzw. listy Wildsteina. Według Marka Belki, szefowie spec-służb mają w tej sprawie spotkać się z kierownictwem Instytutu Pamięci Narodowej.„Muszę z najwyższą powagą traktować możliwość wystawienia na niebezpieczeństwo niewielu czy nawet jednego oficera wywiadu” – powiedział Belka zaznaczając, że jego działania mają przede wszystkim charakter prewencyjny. Premier potwierdził, że planuje w tej sprawie spotkanie z Kolegium ds. Służb specjalnych i sejmową komisją do spraw tych służb.
Oficerowie na liście?
Według dziennika „Trybuna” – lista, którą dziennikarz a w czasach PRL działacz opozycji demokratycznej Bronisław Wildstein wyniósł z IPN, zawiera nazwiska oficerów Wojskowych Służb Informacyjnych.
Według Piotra Niemczyka, byłego wysokiego funkcjonariusza Urzędu Ochrony Państwa, zagrożenie dla agentów jest realne, bo na podstawie tylko jednej sygnatury można zidentyfikować wiele innych osób działających w służbach specjalnych.
„Kiedy znamy nazwisko jakiekolwiek oficera Wojskowych Służb Informacyjnych, można – na podstawie ciągu cyfr, który znajduje się w sygnaturze akt – ustalić inne nazwiska. Jest to wykonalne, ja to sprawdziłem, nie jest to bardzo skomplikowane. Ten kod dosyć łatwo [można] rozszyfrować” – powiedział BBC Piotr Niemczyk.
Szef Wojskowych Służb Informacyjnych generał Marek Dukaczewski odmówił komentarzy w tej sprawie.
Listę Wildsteina udostępniona jest w internecie pod adresem http://lista.gpv.pl