Ta książka jest dla mnie wyjątkowa, gdyż czytam ją już trzeci raz i ciągle odkrywam w niej coś nowego czego wcześniej nie dostrzegłem. Opowiada ona o przyjaźni i miłości między małą dziewczynką – Grace i jej koniem Pielgrzymem. Pewnego dnia wpadają pod koła ciężarówki i cudem przeżywają. Dziewczynka traci nogę, a koń staje się strasznie agresywny.Jedynym sposobem na uratowanie konia przed uśpieniem jest znalezienie kogoś kto będzie umiał do niego dotrzeć tym kimś jest zaklinacz koni. Dlatego tez matka i córka –Grace wyjeżdżają z miasta w poszukiwaniu takiego człowieka. Po znalezieniu go następuje długa walka aby uratować zwierze oraz aby sprawić aby mała dziewczynka w końcu się uśmiechnęła.
To jednak nie jedyny watek książki, gdyż w czasie pobytu poza miastem matka Grace przeżywa romans z Zaklinaczem. Książka ta wzbudza we mnie takie emocje, gdyż zawiera wiele faktów, jak i swój specyficzny klimat. Poza tym bogata jest w wiele pięknych opisów zapierających dech w piersiach. Według mnie jest naprawę warta przeczytania i zastanowienia się za czym tak naprawdę gonimy i czy daje nam to prawdziwe szczęście.