Krzysiek Kasowski dość rzadko koncertuje w Kielcach. A szkoda, bo dawno się nie trafił w naszym mieście muzyk, który by miał taką wenę twórczą i zaskakiwał coraz to nowymi projektami muzycznymi. Miesza style, gatunki, łamie konwencję – tylko bić brawo 🙂 Jego koncert w klubie Siódme Niebo był połączeniem starych przebojów z nowym projektem w postaci „Kapeli Z Miasta Kielce” (KZMK).Cała impreza była kręcona jako teledysk. Wstęp mięciutki, lekki i bardzo przyjemny dla ucha. Dj Nosferato zagrał naprawdę dobry support-set; houseowy z elementami bosanovy, nujazzu i energetyczej samby.
Poźniej na scenę wkroczył K.A.S.A. z zespołem w składzie: Mariusz Matysek – gitara, Michał Jelonek – skrzypce i Grzegorz Degejda – bebny. Zagrał swoje największe przeboje pt. „Maczo”, „Kasa i sex” a na dokładkę jeszcze kilka wstawek miedzy utworami „Ta ostatnia niedziela” czy „Dam Ci jagód pełen dzban”. To właśnie takie „smaczki” niespodzianki sprawiają, że każdy koncert Krzyśka jest niepowtarzalny.
Koncert podzielony był na 2 części, pomiędzy którymi grał Dj i doprawdy nie wiem czyja to była inwencja, aby między występami K.A.S.Y. zrobić dyskotekę. To według mnie brak wyczucia i wielka strata dla klimatu tej imprezy. Po świetnym wprowadzeniu na początku drugi set Dj Nosferato był po prostu prostacko żenujący. Kiedy usłyszałam „n-ty” oklepany hit mój zapas cierpliwości się skończył – wyszłam. Żal, że nie słyszalam dalszej części koncertu, ale nie żal, że nie słyszałam dalszych wypocin dja….
Podsumowywujac: impreza była dobra. A może dla uściślenia – od poczatku do końca pierwszej części koncertu było dobrze. Świetna akustyka, wystrój i przyjemna atmosfera w klubie to plusy występu Krzyśka. Dodatkowe atrakcje jak stół świętokrzyski czy tort dla jubilata – K.A.S.A. obchodził 34 urodziny 🙂 – tylko dodały temy wieczorowi atrakcyjności.