Sensacyjne odkrycie – naukowcy z Akademii Świętokrzyskiej w Sankt Petersburgu odnaleźli pierwszy egzemplarz „Gazety Kieleckiej” z 1870 roku. – Byłem bardzo ucieszony. Aż ręce mi drżały ze zdenerwowania. To nie były pojedyncze egzemplarze, dostałem oprawiony cały rocznik – opowiada Henryk Suchojad, dyrektor Biblioteki Głównej AŚ.W połowie września pojechał on do Sankt Petersburga, by zbierać materiały do kolejnej pracy naukowej. Jak sam podkreśla, szukanie zaginionych numerów pierwszego kieleckiego dziennika miało być tylko dodatkowym zajęciem i niespecjalnie liczył na sukces. – Wspólnie z Wojewódzką Biblioteką Publiczną szukamy archiwalnych egzemplarzy już od kilku lat i chociaż mamy pewne sukcesy, to braki są nadal olbrzymie – mówi Suchojad. Największe zbiory pojedynczych egzemplarzy i zdekompletowanych roczników „Gazety Kieleckiej” mają Biblioteka Narodowa oraz biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego i Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Właśnie w „Jagiellonce” zachował się jedyny egzemplarz – GK z numerem 18 z 1870 roku.
– Byliśmy niemal pewni, że w Polsce nic więcej nie znajdziemy. A tu nagle taka niespodzianka – podkreśla Suchojad.
Opowiada, że na trop rosyjski trafił przypadkiem. – Jeden ze znajomych zasugerował, że „Gazety Kieleckiej” można szukać właśnie tam. Wydawało się to prawdopodobne ze względu na obowiązującą w ówczesnym Królestwie Polskim cenzurę carską i skrupulatność tego urzędu. Postanowiłem poszukać – mówi Suchojad.
Idąc tym tropem, znalazł w Rosyjskim Państwowym Archiwum Historycznym zapis o działalności cenzury wobec „Gazety Kieleckiej”. – Zaopatrzony w specjalne pismo z uczelni zacząłem pytać, czy czasami nie wiedzą czegoś o rocznikach. Najpierw mnie zbyli, ale dalej próbowałem – opowiada Suchojad.
Wreszcie któraś z bibliotekarek podała mu sygnatury w Rosyjskiej Bibliotece Narodowej. – Wtedy wreszcie dostałem do ręki pierwszy rocznik. Został ładnie oprawiony, a papier jest nadal w świetnym stanie. Ze spisu wynikało, że byłem pierwszą osobą, która od bardzo dawna go przeglądała – mówi Suchojad.
Okazało się, że w bibliotece jest 41 oprawionych roczników GK od 1870 do końca 1910 roku. – Dla kielczan to prawdziwy skarb. To przecież najlepszy sposób na poznanie życia tego miasta pod koniec XIX wieku – zaznacza Suchojad.
Dodaje, że właśnie wysyła do Sankt Petersburga oficjalne pismo z prośbą o sporządzenie mikrofilmów. – Wiem, że jest taka możliwość, ale to bardzo kosztowne. Co najmniej kilkanaście tysięcy złotych. Mam nadzieję, że wystarczy nam pieniędzy, a może znajdzie się jakiś sponsor, który pomoże – apeluje Suchojad.
Janusz Cedro
wojewódzki konserwator zabytków
To świetna wiadomość, nie tylko dla badaczy. Przecież taki komplet wydań gazety pozwoli nam prześledzić rozwój nie tylko Kielc. Do tej pory opierano się przede wszystkim na spisach ubezpieczeniowych i rejestrach urodzin. Teraz będzie można kompleksowo prześledzić życie mieszkańców. Mam nadzieję, że jak najszybciej powstanie opracowanie tych roczników.
Marcin Sztandera Gazeta Wyborcza