7/8 grudnia. Do klubu wszedłem parę minut po północy. Czułem się lekko zażenowany tym co ujrzałem. Spodziewałem się trafić w punkcie szczytowym gorącej imprezy, a ujrzałem ok. 10 osób – włącznie z obsługą i dj-mi. To wcale nie było śmieszne. Wiem, że w innych klubach we wtorek TAKŻE były pustki, podobno spadło ciśnienie i większość ludzi miała po prostu ochotę na sen.Nie przeceniałbym za bardzo roli adwentu. W końcu nikt nikomu nie każe tańczyć, a naprawdę przyjemnie napić się bronxa w takich okolicznościach przyrody, przy świetnej muzyce, granej przez młodych i interesujących gości z Wrocławia. Coś mi tu nie gra. O ile Envee czy Maceo grali bardzo eklektyczną muzę, to Dj Seb z przyjaciółmi rzucili na ruszt WYBITNIE proste i melodyjne hiciory, przy których nie dało się usiedzieć. Teraz właśnie taka muzyczka święci triumfy w całej Europie, w bardzo wielu klubach puszcza się nastrojowy house zmieszany z klimatem lat 80-ch.
Było modnie i baaaaardzo gustownie. A ludzie siedzieli w domach, pewnie w weekend pójdą masowo na Dj-a Rumsztyka czy innego Schabia, który będzie rżnął to samą siekę co tydzień temu, bo przecież jak to mówił Maklakiewicz w ” ejsie” – lubimy tylko te kawałki które znamy.
mccat for Wici