Renowacja sandomierskiej Starówki

Mało które miasto potrzebuje europejskich pieniędzy, tak jak Sandomierz na renowację Starówki. Ale na razie ich nie dostanie, bo nie może znaleźć firmy, która podjęłaby się ratowania renesansowych perełek. Ostatni gruntowny remont na sandomierskim Rynku przeprowadzono czterdzieści lat temu. Generalnej renowacji wymaga ratusz, Brama Opatowska, sieć wodociągowa i kanalizacja.Na dodatek konieczne jest zabezpieczenie nadwiślańskiej skarpy osuwającej się na skutek wilgoci. To dlatego w ubiegłym roku ograniczono ruch samochodowy w centrum miasta. Kolejnym krokiem miał być generalny remont na Starówce. Ma kosztować 14 milionów złotych, a dzięki naszemu wejściu do Unii Europejskiej renowacja miała być w części pokryta ze środków UE.

Na razie te marzenia trzeba jednak odłożyć na późniejszy czas. Powód – nie ma chętnych na przygotowanie projektu takich prac. Dwa przetargi w tej sprawie nie odbyły się, ponieważ nikt się nie zgłosił. – Nie ma dużych firm, które by to zrobiły. Łatwiej jest zrobić drogę czy supermarket. Jeśli zaś chodzi o ochronę zabytków o wysokiej klasie, to pojawia się problem – tłumaczy Krzysztof Krzystanek, wiceburmistrz Sandomierza.

– Cóż, głową muru nie przebijesz. Teraz własnymi drogami będziemy szukać odpowiedniej firmy – dodaje.

Kolejny przetarg ma być ogłoszony w przyszłym roku.

Co najgorsze, takie opóźnienia sprawiły, że niemożliwe będzie pozyskanie funduszy unijnych na remont. – Być może „załapiemy” się na taką pomoc dopiero w 2007 roku – przyznaje Krzystanek.

Czy do tego czasu sandomierska Starówka wytrzyma?

– Katastrofy raczej nie będzie, ale im szybciej zaczniemy ją remontować tym lepiej – wyjaśnia Jerzy Zub, kierownik delegatury Świętokrzyskiej Służby Ochrony Zabytków w Sandomierzu. Konserwatorzy przygotowali już program prac w ratuszu i Bramie Opatowskiej. Te remonty powinny być jednak poprzedzone zabezpieczeniem skarpy.

– Wzgórze nie jest stabilne. Ma na to wpływ infrastruktura podziemna, która wymaga uporządkowania – tłumaczy Zub.

Wszystko wskazuje więc na to, że nasza renesansowa perła długo nie zaświeci takim blaskiem, jak choćby bliźniaczy Kazimierz Dolny. W tym malowniczym miasteczku pozyskano już środki na remont ulicy Lubelskiej, jednego z najpiękniejszych zakątków Kazimierza. – Wymieniamy media w ziemi, robimy nowy chodnik, kanalizację burzową na długości 600 metrów. Do końca sierpnia mamy zamiar zakończyć prace – opowiada Maciej Żurawiecki, wiceburmistrz Kazimierza Dolnego. W przetargu na remont wzięło udział kilku oferentów. – Dziwię się, że w Sandomierzu nie ma chętnych – mówi Żurawiecki. Kazimierz ma już promesę na środki na kolejny remont, tym razem kamienicy Pod św. Mikołajem.

Piotr Burda Gazeta Wyborcza