– Wiadomo, że trabanty są na fali, ale nie można zapominać o wartburgach. Przyszłość należy do nas – mówi łodzianin Piotr „Kruchy” Kruszyński, założyciel Ogólnopolskiego Klubu Miłośników Wartburga, który razem z innymi zapaleńcami przyjechał na weekendowy zlot do Sielpi.Wszystko zaczęło się trzy lata temu, gdy Piotr Kruszyński zdał egzamin na prawo jazdy i kupił wartburga. Dlaczego akurat ten samochód?
– Szukałem auta dużego i bezpiecznego. Wartburg jest osadzony na solidnej ramie i jest dość trwały. Trochę doradził mi ojciec, mówiąc, że będzie łatwiej o części zamienne – opowiada „Kruchy”.
Stał się posiadaczem pięknego czerwonego wartburga – rocznik 1987, pojemność 992 ccm, 50 koni mechanicznych.
– Pracowałem nad nim 2 lata i 8 miesięcy. Trochę długo, ale robiłem to po godzinach. Tym wartburgiem jeżdżę prawie półtora roku. To wyjątkowe auto – podkreśla.
Jego wartburg nie przypomina standardowego modelu z lat 80 – fotele od forda scorpio, poszerzone felgi, sportowa kierownica, imponujący zestaw głośników, wyściełany bagażnik, wymienione amortyzatory. O tym wszystkim dawny posiadacz cudu wschodnioniemieckiej techniki mógł tylko pomarzyć.
– Mimo tych zmian nadal ma duszę wartburga – dodaje właściciel.
Po kupnie samochodu Piotr zaczął szukać w internecie informacji o wartburgach. Nie było tego wiele – jedna, dwie z suchymi poradami technicznymi. Dlatego wpadł na pomysł zjednoczenia właścicieli wartburgów. Razem z Robertem Bralichem z Katowic utworzyli swoją stronę w internecie – www.klub-wartburga.gl.pl.
– To był strzał w dziesiątkę. Zaczęły przychodzić e-maile od setek właścicieli wartburgów – mówi „Kruchy”.
Ogólnopolski Klub Miłośników Wartburgów zrzesza obecnie około 80 osób. Do tego na internetowym forum zarejestrowanych jest ponad 350 użytkowników tych samochodów. W większości województw działają już regionalne oddziały klubu. W Kielcach prowadzi go Marcin Papiewski, który zorganizował weekendowy zlot w ośrodku ZHP w Sielpi. Przyjechały tam ekipy m.in. z Łodzi i Krakowa.
Piętnastka w wartburgu
W sobotę, w drugim dniu zlotu w Sielpi, jego uczestnicy próbowali pobić rekord Polski w liczbie osób zmieszczonych w wartburgu. Najpierw trzech śmiałków bez problemów wskoczyło do bagażnika. Zgodnie z przepisami bagażnik zamknięto. Następnie fani wartburga usadowili się na tylnych i przednich fotelach. Kolejni siadali na ich kolanach. Kiedy wydawało się, że to już koniec ich możliwości, kilka osób wskoczyło do środka. Na zewnątrz zostali tylko dziennikarze i Marcin Papiewski, szef kieleckiego oddziału klubu, który nadzorował bicie rekordu. W samochodzie zmieściło się… 15 osób.
– Nieoficjalny rekord to 19. Dalibyśmy radę, ale zabrakło nam ludzi. Przecież do samego bagażnika można by dwóch jeszcze upchnąć – mówi nieco zawiedziony Marcin.
Paweł Słupski Gazeta Wyborcza