109 prac Samuela Teplera, izraelskiego malarza polskiego pochodzenia, można od wtorku oglądać w Muzeum Narodowym. Wystawę otworzył David Malek, przyjaciel artysty, który od lat kolekcjonował jego obrazy. Poznali się w Izraelu w latach 60. ubiegłego wieku. Wiele ich łączyło – pochodzenie, tragedia II wojny światowej, a nawet koligacje rodzinne.David Malek, Żyd węgierskiego pochodzenia, tak jak Tepler ocalał z holokaustu. – Wiele razem podróżowaliśmy. Zjeździliśmy z jego cyklem wystaw całą Europę. To właśnie wtedy zacząłem kolekcjonować jego obrazy. Zaczęło się od kilku prac, po 50 latach zgromadziłem ich ponad sto – mówi Malek.
Mimo dramatycznych wspomnień, Tepler unikał w swoich pracach tematyki związanej z holokaustem. – Dużo wycierpiał, ale nie chciał tego przelewać na płótno. Co zresztą byłoby bardzo trudne. W jego obrazach najwięcej miejsca zajmuje morze, które uwielbiał obserwować w Jaffie – miasteczku w którym długo mieszkał. Stąd na jego obrazach często widać łodzie i statki. Ale nie gardził też martwą naturą – wyjaśnia jego przyjaciel.
Dokładnie 109 prac Samuela Teplera oglądać można w Muzeum Narodowym do 31 października.
pes Gazeta Wyborcza