Rzymskie Prawo Rodzinne

Mąż miał pełne prawo rozwieść się, jeśli żona ukradła mu klucze do piwniczki z winem. Po śmierci współmałżonka żałoba obowiązywała jedynie żonę, a męża nie. Ojciec w majestacie prawa mógł mordować swoje dzieci. Rzymskie prawo rodzinne może być dla nas naprawdę zaskakujące – mówi mgr Anna Tarwacka, stypendystka Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej.Tarwacka, filolog klasyczny i prawnik, prowadzi badania nad obecnością elementów prawa w literaturze starożytnego Rzymu. Interesuje się ona przede wszystkim okresem najwcześniejszym – republiki i pryncypatu. Bada zagadnienia prawa rodzinnego oraz kwestie związane z rozwodami, adopcją i małżeństwem. Pod tym kątem przeanalizowała m.in. treść komedii Plauta, satyr Juwenalisa i Marcjalisa, twórczość Seneki, treść „Digestów justyniańskich” i tzw. ustaw królewskich.

PIERWSZE RZYMSKIE ROZWODY

„Pierwszy w historii Rzymu rozwód, o którym wspominają Dionisius z Halikarnasu, Plutarch, Valerius Maximus i Aulus Gellius, miał rzekomo miejsce w 123 r. p.n.e. Niejaki Spurius Carvilius Ruga postanowił opuścić żonę z powodu jej bezpłodności” – mówi Tarwacka.

Ruga argumentował wówczas, że zobowiązał się przysięgą wobec cenzorów, iż z jego małżeństwa zrodzą się dzieci. Tak się nie stało, więc zdecydował się na rozwód. Decyzja ta wywołała wśród ludzi nienawiść do Carviliusa. Nienawiść ta prześladowała go do końca życia. I tak pierwszy rozwód w dziejach Rzymu stał się mitem.

Jako dwa kolejne rozwody w starożytnym Rzymie wymienia się sprawy Sulpiciusa Gallusa i Publiusa Semproniusa. Pierwszy oskarżył swoją żonę o tajemnicze nakrywanie głowy szatą, drugi zaś – o przyglądanie się bez jego zgody igrzyskom pogrzebowym (organizowanych w ramach pogrzebu dla uczczenia osoby zmarłej). Zdaniem mężów, takie zachowania ich żon stanowiły wystarczającą podstawę do rozwodu.

Czy jednak Ruga, Gallus i Sempronius byli rzeczywiście pierwszymi, którzy w świetle prawa zdecydowali się porzucić swe żony? Okazuje się, że wcale nie. Jak potwierdziły badania, do rozwodów dochodziło w Rzymie już znacznie wcześniej.

ZDRADA RÓWNA KRADZIEŻY KLUCZY DO WINNEJ PIWNICZKI

Pierwsze wzmianki o rzymskich rozwodach zawarte są m.in. w ustawie Romulusa z ok. 750 r. p.n.e. (należącej do tzw. ustaw królewskich). Jak przewidywała ustawa, mąż mógł wystąpić o rozwód, jeśli jego żona dopuściła się cudzołóstwa, dokonała aborcji albo… ukradła bądź podmieniła mu klucze do piwniczki z winem.

„Jeśli rozwód następował za zgodą obojga małżonków, określany był jako divortium. Jeżeli z wniosku jednego ze współmałżonków – jako repudium. Praktycznie do początków okresu pryncypatu, czyli do ok. 27 r. p.n.e., repudium mogło nastąpić tylko z inicjatywy mężczyzn” – wyjaśnia Tarwacka.

Powody wystąpienia o rozwód mogły być różne. Częstym była zdrada, dokonywana oczywiście przez żonę, ponieważ o rozwód występowali jedynie mężowie. „Mąż, który wiedział, że żona go zdradziła, a mimo to nie rozwiódł się z nią, uznawany był przez ustawy cesarza Augusta za stręczyciela” – mówi Tarwacka. Ustawa nakładała zatem na mężów wręcz obowiązek rozwodu w takich sytuacjach.

Nietrudno było rozwód na małżonkach wymusić. Do tropienia zdrad małżeńskich służyli w starożytnym Rzymie specjalni detektywi, zazwyczaj niewolnicy wysyłani w tym celu przez pana domu. Często jednak bywało, że rozpowszechniano fałszywe informacje na temat niewierności żony.

Donosicielstwo było w starożytnym Rzymie na porządku dziennym. A kiedy już wszyscy ludzie z otoczenia „wiedzieli”, że żona jest niewierna, mąż zmuszony był występować o rozwód. „Presja społeczna w starożytnym Rzymie była naprawdę silna” – zaznacza Tarwacka.

Zdradzającą męża kobietę środowisko piętnowało jako cudzołożnicę. „Stosunki pozamałżeńskie mężczyzn były natomiast powszechnie akceptowane. W świetle prawa mąż mógł utrzymywać kontakty z kobietami lekkich obyczajów, ale żonie nie wolno było uznawać tego za podstawę do rozwodu i odejścia od partnera” – mówi Tarwacka.

Jeśli żonaty mężczyzna nawiązywał romans z kobietą zamężną, sytuacja nieco się komplikowała. Interesy zdradzonego męża wchodziły wówczas w konflikt z interesami innego mężczyzny. W rozumieniu otoczenia, główną winę za cudzołóstwo ponosiła tak czy inaczej kobieta i to na nią spadała odpowiedzialność.

W przypadku jednak, gdy sprawa trafiała już przed trybunał karny i (w świetle ustawy wydanej przez Augusta) cudzołóstwo potraktowano jako przestępstwo prawa publicznego, wówczas obojgu, cudzołożnicy i jej kochankowi, groziła konfiskata części majątku i wygnanie na dwie oddzielne wyspy.

ROZWÓD Z NADMIARU CNOTY

Do rozwodu mogło dojść także wówczas, gdy mąż zakochał się w innej kobiecie. Aby utrzymać mężczyznę przy sobie, żony musiały więc bardzo się starać o zapewnianie mężom satysfakcji seksualnej na odpowiednim poziomie.

„W jednym z poematów satyrycznych Juwenalisa, zachowała się informacja o tym, jak to mąż groził żonie rozwodem z powodu zbytniej powściągliwości seksualnej i zarzucał jej bycie +typem Lukrecji+” – mówi Tarwacka. Na podstawie wydarzeń z życia Lukrecji, uznana ona została za symbol kobiety cnotliwej.

Jak opisuje Juwernalis, w czasach panowania Tarkwiniusza Pysznego pewien mężczyzna poznał Lukrecję, żonę niejakiego Tarkwiniusza Collatinusa i z miejsca zapałał do niej żądzą. Lukrecja, jako kobieta zamężna, nie zareagowała na zaloty. Mężczyzna nie zraził się jednak i po paru dniach wrócił pod pozorem zwykłej wizyty.

„W nocy zakradł się do sypialni pani domu i zagroził, że jeśli Lukrecja mu nie ulegnie, upozoruje jej stosunek z niewolnikiem. Zabije ją i niewolnika, a następnie ułoży ciała obojga w odpowiedniej pozycji na łożu” – opowiada Tarwacka. Przerażona Lukrecja uległa, a nazajutrz opowiedziała o wszystkim mężowi, ojcu i popełniła samobójstwo.

„W poemacie Juwenalisa mąż zarzuca swojej żonie, że jest jak Lukrecja, a nie jak Laida, czyli słynna hetera koryncka” – dodaje Tarwacka.

Zgodnie z prawem, małżeństwo rzymskie trwało tak długo, jak długo u obojga małżonków utrzymywała się tzw. affectio maritalis, czyli chęć pozostawania w pożyciu małżeńskim. Jeśli ta chęć mijała, z różnych przyczyn, dochodziło do rozstania. Występujący o rozwód mąż miał prawo wypowiedzieć formułę: „Res tuas tibi habeto”, czyli „Zabieraj swoje rzeczy”.

ŻAŁOBA TYLKO DLA KOBIET

Sytuacja kobiet w starożytnym Rzymie była więc nie do pozazdroszczenia, szczególnie w tym okresie, kiedy małżeństwo oznaczało dla kobiety faktycznie przejście pod władzę męża.

Jeśli mąż umierał, żona musiała nosić żałobę przez dwa lata. W przypadku śmierci żony, mężczyzna nie miał praktycznie w ogóle obowiązku noszenia żałoby.

Rozwiedzeni reprezentanci obu płci traktowani już byli natomiast w taki sam sposób. W przypadku kobiet, największym szacunkiem społeczeństwa cieszyła się „univira”, czyli taka, która miała w życiu tylko jednego męża.

Mimo to, zdarzały się kobiety, które wstępowały w związek małżeński i rozwodziły się po kilkanaście razy. „Seneka pisał nawet, że niektóre kobiety wychodzą za mąż po to, by się rozwieść i rozwodzą się po to, żeby wyjść za mąż” – mówi Tarwacka.

Rozwody stały się z czasem w starożytnym Rzymie elementem życia codziennego i nie były piętnowane ani w sensie prawnym, ani w opinii społecznej.

Jedyna kara, jaka spotkać mogła wielokrotnego rozwodnika, to dostanie się „pod pióro” satyryka rzymskiego. To właśnie m.in. dzięki satyrycznym poematom wiemy dziś, jak wyglądało życie małżeńskie w starożytnym Rzymie.

OJCIEC PANEM ŻYCIA I ŚMIERCI

Prawo rodzinne, obowiązujące w starożytnym Rzymie może nam, współczesnym, wydać się barbarzyńskie. „Od 753 r. p.n.e. do IV wieku n.e. ojciec był na przykład panem życia i śmierci swych dzieci, zatem miał prawo odbierać im życie” – mówi Tarwacka.

Początkowo było to prawo nieograniczone. Ojciec mógł zamordować wszystkie swoje dzieci zupełnie bezkarnie. Później w ustawach królewskich pojawił się już jednak zapis, że ojciec powinien wychować wszystkich synów i pierworodną córkę – wyjaśnia Tarwacka. Pozostałe córki mógł nadal zabijać w majestacie prawa. „Istniał jednak dodatkowy zapis, mówiący, że ojciec powinien wychowywać wszystkie dzieci do trzeciego roku życia” – dodaje Tarwacka.

Na ogół jednak dzieci nie zabijano, lecz porzucano tak, by inna rodzina mogła je odnaleźć i wziąć do swojego domu jako niewolnika. „W świetle prawa można było porzucić dziecko, które urodziło się z jakąkolwiek wadą, zdeformowane lub kalekie” – tłumaczy Tarwacka.

UPRZEJMIE PROSZĘ, PODETNIJ SOBIE ŻYŁY

W starożytnym Rzymie okresu pryncypatu najwyższym sędzią był cesarz. Nie brakowało oczywiście ludzi, którzy usiłowali „pomagać mu” w wymierzaniu sprawiedliwości.

Szerzyło się donosicielstwo. Donosiciele bardzo często zmyślali rożne historie, aby czerpać z tego osobisty zysk. Za złożenie doniesienia otrzymywali sowite nagrody. Część majątku osoby skazanej przechodziła na ich własność. „Dopiero za czasów Klaudiusza częściowo zniesiono nagrody za donosicielstwo” – mówi Tarwacka.

Szczególnie łatwo było zostać oskarżonym o słowne przestępstwo wymierzone przeciwko osobie cezara lub przeciwko samemu Rzymowi, czyli o obrazę majestatu. Wskutek działalności donosicieli wiele osób skazywano bezpodstawnie. Karą dla ofiary donosu mogły być śmierć lub wygnanie.

„Zazwyczaj nie przeprowadzano brutalnych egzekucji. Pojawiała się jedynie delikatna prośba cezara o podcięcie sobie żył” – tłumaczy Tarwacka.

* * *

Anna Tarwacka (ur. 1978) jest asystentką w Katedrze Prawa Rzymskiego na Wydziale Prawa Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie. W roku 2001, po ukończeniu Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych na Uniwersytecie Warszawskim, uzyskała dyplom magistra filologii klasycznej. Praca magisterska Tarwackiej, która nosiła tytuł: „Zabieraj swoje rzeczy i wynoś się z domu, czyli o rozwodach w Rzymie od epoki królewskiej do pryncypatu”, uzyskała ocenę celującą. Jednocześnie, od 1999 roku, Tarwacka studiowała na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Pracę magisterską, dotyczącą zagadnień prawnych w komediach Plauta, obroniła w 2003 roku. Trzykrotnie uzyskiwała stypendium Ministra Edukacji Narodowej (lata: 1999, 2000, 2001). W roku 2001 przez pięć miesięcy była na stypendium naukowym na Wydziale Prawa Uniwersytetu Federico II w Neapolu. W roku 2004 uzyskała stypendium Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej. Jest autorką licznych już publikacji, takich jak m.in. „O sprawiedliwości i prawie. 1 tytuł 1 księgi Digestów. Tekst-tłumaczenie-komentarz” (Zeszyty Prawnicze UKSW, 2003), „Rozwód Carviliusa Rugi. Czy naprawdę pierwszy?” (Czasopismo Prawno-Historyczne, 2002) oraz „Szpiedzy i detektywi w Rzymie okresu republiki i pryncypatu” (Studia Iuridica, 2000).

Joanna Poros Nauka w Polsce