”Jego brat” – temat umierania

Śmierć to jedyna pewna rzecz w życiu każdego człowieka. Żyjemy przecież w czasie ku śmierci, choć za wszelką cenę staramy sie o tym zapomnieć. Kino jednak, (zwłaszcza światowe, trochę gorzej jest w kinie polskim) powoli budzi się z letargu i zaczyna dotykać trudnego tematu umierania. „Dowcip”, „Inwazja barbarzyńców”, a ostatnio także „Jego brat” to tylko niektóre, ale chyba najlepsze przykłady filmów, w których pojawia się refleksja tanatologicza.Jestem cały czas pod ogromnym wrażeniem wczorajszej projekcji „Jego Brata” Patrice’a Chereau w kinie „Moskwa”. Bohaterami filmu są dwaj bracia: Thomas – chory na rzadką chorobę krwi i Luc – młodszy, trzydziestolatek, nauczyciel i homoseksualista. Bracia spotkali sie po raz pierwszy od długiego czasu, jako dorośli juz właściwie nie potrafili sie porozumieć. Jednak Thomas w kryzysowym momencie swojego życia (nawrót nieuleczalnej choroby) dzwoni właśnie do Luca i prosi go o opiekę i towarzyszenie mu w ciężkich chwilach szpitalnej gehenny. Luc natychmiast wyraża zgodę i z wielkim zaangażowaniem pełni funkcje siostry (sic!) miłosierdzia (nie ma w tym moim sformulowaniu ani odrobiny złośliwości). Luc pielęgnuje, pociesza, słucha, spiera się ze swoim bratem i odkrywa na nowo wielką siłę braterskiego uczucia. Wiem, że brzmi to nieco banalnie, ale przecież tak naprawdę o tym jest ten film i o umieraniu, bo przecież od śmierci zaczęłam. Thomas boi się odejścia, ale dzięki obecności drugiego czlowieka( i co ciekawe właśnie brata – nie dziewczyny, nie rodziców) jakoś oswaja się z tą myślą i sam decyduje sie odejść.

Filmy Chereau: „Intymność” i ten ostatni „Jego brat” odbierane są jako kontrowersyjne ze względu na to, że reżyser niezwykle mocno eksponuje cielesność. Ta cielesność w jego filmach jednak w ogóle nie jest żenująca. Chereau przypomina prostą prawdę,że dotknięcie drugiego czlowieka to normalna ludzka potrzeba wyrażenia tego, co slowami niewyrażalne: potrzeby bycia blisko, najbliżej jak sie da. Każdy człowiek jest samotny, chyba najbardziej uświadamia sobie tę swoją samotność w obliczu własnej śmierci, ale obecność drugiego może tę samotność uczynić choć odrobinę znośniejszą.

Wiem, że piszę nieco chaotycznie, ale chciałam na gorąco podzielić się swoimi wrażeniami i zachęcić do obejrzenia tego niezwykłego filmu. To nie jest absolutnie film przygnębiający, pokazuje, że mimo wszystko jakakolwiek bliskość między ludźmi jest możliwa, a to już naprawdę bardzo dużo.

Autora powyższej recenzji prosimy o kontakt z redakcją Wici