Idol nr 1

Czy zdarza Wam się zatęsknić za obejrzeniem filmu, który widziało się dawno temu? Pewnie często, bo mnie jak najbardziej. Tym bardziej, że okazji do obejrzenia takich ulubieńców jest niewiele (u nas, w kraju, mieście, itp.). Takim moim ulubieńcem jest film „Idol” po angielsku „Velvet Goldmine”. Znacie? Film ten był u nas na ekranach (Kino Studyjne, ach co za czasy…) bodajże w 1999 r. Przypomnę, choć Ci którzy są tak samo zachwyceni tym obrazem jak ja, nie ma czego przypominać.„Idol” w reżyserii Toda Haynes’a opowiada historię pojawienia się i upadku ery glam rocka. Akcja filmu rozgrywa się we wczesnych latach 70. Mityczny bóg rocka Brian Slade (świetna rola debiutującego Jonathana Rhys-Meyers’a) będąc u szczytu swojej sławy nagle znika. Film opowiedziany jest z punktu widzenia dziennikarza (Christian Bale, wtedy jeszcze dość chuderlawy, ale już interesujący), który po latach próbuje odkryć, co tak naprawdę stało się z Brianem Slade. Film przede wszystkim sławi prowokującą energię glam rocka, a także ukazuje manipulację przemysłu muzycznego.

Jest to bardzo zjawiskowy obraz z przewspaniałą muzyką glam rockową wykonywaną przez współczesnych i nie tylko wykonawców typu Placebo, ale też ze śpiewem samego Ewana McGregora grającego jednego z niepokornych rockowców. Jestem zachwycona wspaniałymi zdjęciami, a przede wszystkim scenografią, kolorowymi strojami ubranych w boa z piór liderów. Polecam muzykę na CD: „Velvet Goldmine”. Sam film szczerze polecam wszystkim, którzy kochają wspaniałą muzykę, klimaty londyńskie z lat 70-tych i subkulturę glam rocka.

Niepokoi mnie jedna rzecz, otóż film ten jest nie do zdobycia w Kielcach, a wiem, że się ukazał w Polsce na DVD. Wielka szkoda, zwłaszcza jak widzimy i zmuszeni jesteśmy obcować z królującą u nas KOMERCHĄ!

m.wolff