Wielkanocne tradycje

Armaty dadzą jutro o świcie sygnał do rozpoczęcia święta Zmartwychwstania w staszowskich kościołach. To nowa tradycja. W pobliskiej Bogorii co najmniej od XIX wieku strzelano z pistoletów. Ta stara tradycja, niestety, zanikła. Salwy artyleryjskie rozpoczną procesje rezurekcyjne, które wyruszą z kościołów św. Barbary i św. Bartłomieja w Staszowie.Strzelać będą z kilkunastu armat i hakownic współcześni rycerze z Chorągwi Rycerstwa Ziemi Sandomierskiej. – Mamy Drużynę Artyleryjską im. księcia Adama Czartoryskiego, strzelamy w Wielkanoc od pięciu lat – mówi Paweł Ciepiela, kasztelan chorągwi. Kieruje drużyną Marek Świątek, mechanik samochodowy. Sami robią armaty na wzór XVII-wiecznych. – Najlepsze wychodzą z mostów od starów – informuje Ciepiela. Prócz armat produkują też repliki średniowiecznych hakownic. Największa, która ma aż dziewięć luf i nosi nazwę „Organy Staszowa”, da sygnał do rozpoczęcia świąt przed kościołem św. Barbary.

Z podobnej strzelał Ketling w „Panu Wołodyjowskim”. Staszowscy artylerzyści używają do strzelania prochu i papierowych kul. – Gdyby użyć metalowej kuli, to mur by rozwalił – zapewnia kasztelan Ciepiela. Dowodzeni przez niego rycerze dodadzą nie tylko rozgłosu, ale i kolorytu rezurekcyjnym procesjom. Część ubranych będzie w szlacheckie kontusze, z szablami u boku, inni z halabardami w strojach uszytych na wzór Gwardii Szwajcarskiej w Watykanie.

Ciepiela mówi, że chciał część strojów wypożyczyć do Bogorii, gdzie przynajmniej od powstania styczniowego był zwyczaj strzelania podczas Wielkanocy z krócic, nazywanych sztucerami bogoryjskimi. Pistolety te produkowali tamtejsi kowale i ślusarze. – Dawniej całe oddziały strzelały. Strzelanie wielkanocne to był obrzęd. Mój dziadek i ojciec brali w nim udział – opowiada Ciepiela.

Pistolety jeszcze się w Bogorii zachowały, zwyczaj już nie. Co najwyżej – jak w innych parafiach – ktoś petardę rzuci.

jak Gazeta Wyborcza