Mój rower

„Mój rower” to interesująca opowieść o męskich charakterach. Trzech mężczyzn, których dzielą zazwyczaj setki kilometrów, a łączą więzy krwi, spotyka się ze sobą w ściśle określonym celu. Otóż poszukują oni zbiegłej z domu rodzinnego nieziemsko zakochanej starszej pani, której zbrzydła opieka nad schorzałym i wiecznie marudzącym mężem.„Mój rower” to interesująca opowieść o męskich charakterach. Trzech mężczyzn, których dzielą zazwyczaj setki kilometrów, a łączą więzy krwi, spotyka się ze sobą w ściśle określonym celu. Otóż poszukują oni zbiegłej z domu rodzinnego nieziemsko zakochanej starszej pani, której zbrzydła opieka nad schorzałym i wiecznie marudzącym mężem. Gdy już nie ma innego wyjścia i kobieta nie wyraża najmniejszej chęci powrotu, panowie postanawiają wziąć sprawy w swoje ręce i wyruszyć w podróż do sielskiej krainy pięknych polskich jezior na spotkanie nieposłusznej uciekinierki.

Mimo bólu rozstania Włodek nie zapomniał zabrać ze sobą oczywiście  przyborów do wędkowania.
Włodek (gra tę postać słynny jazzman Michał Urbaniak) nie może się pogodzić z nagłą utratą żony.
Jego syn (Artur Żmijewski) złości się na ojca, że musi z jego powodu opuścić Berlin, gdzie z powodzeniem koncertował.
Wspólna wyprawa mężczyzn staje się okazją do wzajemnego poznawania i zawiązania obopólnych kontaktów, które kiedyś na skutek rozmaitych przyczyn, uległy dezintegracji. We wspólnym integrowaniu pomaga pies o wdzięcznym imieniu Koleś, dawny kolega Włodka oraz wszechobecny alkohol. Filmowi towarzyszą klasyczne jazzowe kawałki.

Powiew młodości wnosi Maciek (Krzysztof Chodorowski . Jego zaciekawienie dawno nie widzianym dziadkiem, fascynacja jego mikroskopijnym światem powoduje, że przymyka oczy na niektóre jego niedoskonałości . Ale, jak się okazuje i on będzie miał już wkrótce swój pierwszy dorosły problem do rozwiązania. I to nie będzie problem braku zasięgu sieci komórkowej.
Mnie najbardziej podobał się sposób gry aktorskiej Michała Urbaniaka, w sumie debiutującego w roli aktora. Skupienie widza koncentrowało się na tym, co za chwilę usłyszy i zobaczy, patrząc na steraną twarz i całą raczej niefilmową sylwetkę aktora. Sposób jego wypowiedzi, nacechowany przekorą i śladami młodzieńczego uporu miał w sobie coś intrygującego.
Arturowi Żmijewskiemu chyba za dużo zostało z księdza Mateusza, w którym grał pierwszoplanową rolę. Odtwarzana przez niego postać Pawła to znakomite tło dla postaci Włodka.

Warto  zatrzymać się nad krótki m epizodem, w którym Paweł znalazł matkę pobierającą naukę jazdy u boku swego ukochanego (w tych rolach Anna Nehrebecka i Andrzej Wajda ). Ta niewielka sekwencja stanowi zwrot akcji, który ma wpływ na dalszy ciąg wydarzeń. Oto bowiem para starszych ludzi znalazła wreszcie swój „rower”, na którym kobieta uczy się jeździć.
Trochę uwagi należy poświęcić czworonożnemu aktorowi. Ów kundelek świetnie nadawał się do rozładowania przykrych momentów w filmie swoją fizjologiczną egzystencją.

Humor sytuacyjny powodują, że film ma coś w sobie komedii. Czy wyciska łzy? Nie wycisnął mi ani jednej mimo, iż nie zabrakło w nim pożaru, śmierci, bólu i rozstania. W chwilach niosących ze sobą sporą dawkę tragizmu bowiem, większą uwagę przykuwały okoliczności towarzyszące niż sama wymowa sedna zdarzeń. Bohaterowie prawie nie komentują, bo tym, który interpretuje jest widz. On ocenia, jak może też się prezentować dwóch starszych podpitych gości drących się na całe gardło o przyniesieniu im sukni z welonem? Chyba nie tak miało wyglądać równouprawnienie? Poziom dialogów nie jest za wysoki. Mało salonowe i uznawane powszechnie za męskie odpowiedzi na zadawane pytania starają się ukryć prawdziwe uczucia rozmówców.

Film porusza też związany z cechami głównymi postaciami niemiły temat męskich kłamstw i przemilczeń, które zamiast chronić innych, jak to miały w założeniu, bywają potem czubkami gór lodowych. Nie kłamie tylko pies, choć tak nie byłabym pewna do końca. Znaleziony przez Pawła wśród rupieci w piwnicy stary niepozorny rowerek nasuwa na myśl dawne wspomnienia związane z dzieciństwem i z młodością ojca. Surowe zasady ojca położyły cień na ich wspólnych kontaktach, choć sporo go nauczyło i pomogło w karierze. Nie jest chyba przypadkiem, że obecne auto Pawła to właśnie Land Rover.

Komediodramat skłania do brutalnej refleksji. W życiu każdy ma podarowaną szansę czyli rower, z którego nie może spaść, bo inaczej nie zasługuje, by go mieć.

A.P.