Czy ktokolwiek wyobraża sobie życie przyporządkowane pogodzie, kiedy miesiącami nie można krzyczeć, ba.. choćby mówić głośniej niż szeptem? Gdzie dzieci mogą się rodzić tylko w wyznaczonym czasie..?? Ja sobie tego nie mogłam wyobrazić dopóki nie obejrzałam spektaklu „Lawina” w Teatrze im. Stefana Żeromskiego.W trakcie półtoragodzinnego spektaklu dowiadujemy sie o losach 3 pokoleń jednej rodziny, która wybrała życie u zbocza góry, gdzie każdy głośniejszy odgłos może spowodować lawinę. Wybierają świadomie takie życie, bo nie potrafią inaczej. Nie mogą się odnaleźć w „normalnym” świecie – choć „ich świat” – potrafi być okrutny skazując na śmierć ciężarną kobietę i jej nienarodzone dziecko tylko dlatego że termin narodzin jest czasem zagrożenia lawinowego…
Brzmi surrealistycznie?? Niekoniecznie, bo mimo, że takie historie już się nie zdarzają, to przychodzi skojarzenie z państwem totalitarnym. Państwem w którym inwigilacja – nawet najbadziej osobistych sfer naszego życia – wyznacza normy, nakazy i zakazy, starając się wprowadzić ład i porządek.
Gorąco polecam! Sztuka cały czas trzyma w napięciu i na chwilkę odprężenia możemy liczyć tylko w trakcie kilku zabawnych momentów. Całości dopełnia świetna gra aktorów, którzy po raz kolejny udowadniają, że warto wybrać się na spektakl do rodzimego teatru.