Fryzjerka

„Fryzjerka” to film o perypetiach niemieckiej kobiety – królewny zdetronizowanej niespodziewanie  do roli Kopciuszka. Główna bohaterka ani myśli skrywać się za kompleksami i użalać nad sobą, ale bierze się ostro do pracy, żeby resztę życia móc poświęcić  własnej pasji.   To obraz stworzony przez kobiety (reżyseria: Doris Dörrie, scenariusz: Laila Stieler) i głównie dla kobiet.
 Tytułowa postać Kathi König (Kathie Gabriela Maria Schmeide) ma wszelkie powody do załamania nerwowego.     
Cierpiała jako dziecko, będąc córką alkoholiczki. Była zbyt gruba, żeby dostać pracę w ukochanym zawodzie; zdradzona przez męża z najlepszą przyjaciółką, pozostawiona niemal bez środków do życia i mająca na dodatek na utrzymaniu nastoletnią córkę. Jakby tego było mało, to jeszcze dołączają się problemy zdrowotne.

   Kathi nie wpada z tego powodu w czarną rozpacz. Wkłada jaskrawy  strój, kolorową biżuterię i wyrusza energicznym krokiem na poszukiwanie pracy. Oburza się, kiedy słyszy, że nie liczą się jej umiejętności, a to, że jest „nieestetyczna” i  wcale nie rezygnuje z dalszych poszukiwań.

Bohaterka wydaje się zupełnie pozbawiona kompleksów Obserwujemy zwyczajne życie domowe grubaski, która ze smakiem zajada pizzę, stawiając ją na brzuchu; uwielbia koncerty, dyskoteki i stara się normalnie żyć, nie zamykając się w czterech ścianach. 

Obcisłe sukienki w kolorze żywej zieleni ,intensywnej czerwieni, które nosi, plastikowe kolczyki i duże korale w kształcie owoców tropikalnych, do tego przypinane do włosów kolorowe pasemka – uosobienie kiczu z fantazją, powinny odstraszać, a jednak niezmiennie przyciągają uwagę otoczenia.

Film nie ukrywa jej zbyt wybujałych kształtów, dlatego widzimy, jak kładzie się do łóżka prawie bez ubrania,rano, jak wstaje za pomocą skakanki przypiętej do kaloryfera i nakłada szlafrok.
Widać też, kiedy w metrze prosi młodego człowieka, żeby pomógł jej rozsunąć na plecach zbyt ciasną sukienkę, co ten nie omieszka uczynić.

Sensem jej życia  jest córka Julia oraz pasja tworzenia fryzur. W jej oczach każde zaniedbane włosy kobiet widziane na ulicy wyglądają, jak ogród, który można zagospodarować wedle własnej fantazji. Dla swych pasji zdolna jest poświęcić wiele, choć na pewno nie utratę kontaktu z jedyną córką.
      
Udział Kathi w przemycie „ryżu” czyli Wietnamczyków do Niemiec przez polską granicę wzbudza raczej pozytywne odczucia, a balansowanie na granicy prawa rozpala emocje widzów tym bardziej, że jest to jedyny sposób zdobycia w krótkim czasie upragnionej gotówki.
 
Bohaterka przecież to zwyczajna kobieta przyjaźnie nastawiona do całego świata, która, co ważne, nie rezygnuje z bycia sobą. Nie żywi nienawiści do męża , który ją zostawił i nie chce gościć w swoim obszernym domu nawet ich wspólnej córki. Wybacza także swojej wspólniczce, że ją zostawiła po incydencie z policją.
  To film ciepły i wzruszający. Nie  jest wolny jednakże  od ciężkiego humoru, którego mogłoby tu nie być wcale.  Przykładem – starzec onanizujący się podczas zabiegów fryzjerskich w obecności innych pensjonariuszy domu spokojnej starości.

To, czego brakuje w nim to dobrze zarysowanych wątków innych postaci – zbyt mało o nich wiemy. Bardziej wyrazista jedynie, choć w niezbyt wielkim stopniu zdaje się być postać Julki (Natascha Lawiszus), dziewczyny z charakterem, no i Wietnamczyka Tiena (Ill-Young Kim). Wszyscy inni stanowią tylko tło, pomimo, że odtwórczyni głównej roli (Kathie Gabriela Maria Schmeide) dwoi i się i troi, by nie zanudzić widzów.

A.P.