„Miłość i inne używki” to jedna z niewielu komedii romantycznych, która naprawdę wzrusza, bawi i nie odrzuca na kilometr nadmierną ckliwością. Jeżeli chcecie wybrać się na jakiś walentynkowy film, polecam wam właśnie ten – wzruszy waszą dziewczynę, a nie zanudzi waszego chłopaka ( no może trochę).
W filmie poznajemy przedstawiciela farmaceutycznego Jamiego, który znudzony studiami medycznymi rzuca je i odkrywa dwa talenty: do handlu i do zdobywania kobiet. Chcąc utrzymać się na rynku farmaceutycznym próbuje połączyć dwa talenty, sprytnie lawirując pomiędzy zapatrzonymi w niego recepcjonistkami, które za jeden słodki uśmiech ( bądź bukiet kwiatów) zostawiają mu wolną drogę do potrzebnych mu kontaktów z lekarzami. Dzięki takiemu przekrętowi zostaje fałszywym stażystą i poznaje podczas jednej z wizyt lekarskich młoda kobietę Maggie, która choruje na Parkinsona. Pomiędzy bohaterami rodzi się prawdziwa chemia i z niezobowiązującego związku wyniknie coś głębszego.
Film ma dwa główne wątki – romans pomiędzy dwoma bohaterami, jest dość przewidywalny, choć bardzo namiętny. Obraz może się poszczycić wieloma scenami erotycznymi, co niewątpliwie wymagało od aktorów odwagi. Bardzo zaciekawił mnie drugi wątek czyli przedstawienie problemu systemu lecznictwa w Stanach. W filmiw widzimy na czym polega praca przedstawiciela handlowego : poprzez szkolenia , które uczą przedstawicieli manipulacji, po wykorzystywanie tych metod w gabinetach lekarskich.
Film powstał dzięki inspiracji powieścią Jamiego Reidy’s “Hard Sell: The Evolution of a Viagra Salesman”. Scenarzyści zgrabnie zmienili nazwisko z Jamie Reidy na Jamie Randall I opisali historie mężczyzny który zarobił fortunę sprzedając pojawiającą się na rynku „niebieską pigułkę”.
Bardzo podobał mi sie wybór dwóch głównych bohaterów : po raz pierwszy widzę Jake Gyllenhaal w roli uroczego Casanovy, do tej pory widziałam go w dramatach, gdzie grał dość poważne role. Tu gra lekko, tworząc z Anne Hathaway udany duet. Para aktorska spotkała się już grając małżeństwo w dramacie „Tajemnica Brokeback Mountain”, tym razem pomiędzy nimi stworzyła się prawdziwa chemia, którą przyjemnie oglądało się na ekranie. Anne Hathaway zachwyciła mnie w tym filmie, grając wyzwolona i pełna życia Maggie, dała popis kunsztu swojego aktorstwa.
Nie wiem, czy to przez bardzo niski poziom, polskich komedii romantycznych, czy przez romantyczny nastrój, film w miarę mi się podobał. Jeżeli chcecie iść na walentynki na jakiś romantyczny film polecam ten, chociaż nie ma w nim nic czego byście do tej pory nie widzieli może oprócz nagiej Anne Hathaway.
Żaneta Lurzyńska
www.mystic.bloblo.pl