Ma ponad 50 lat i przetrwał dzięki wyniesieniu razem z brudną bielizną z Bristolu – chodzi o sztandar Ligi Morskiej, o który zadbać chce stowarzyszenie żeglarsko-szantowe Gejtawy. Ma znaleźć miejsce w Muzeum Historii Kielc.Należał do kieleckiego okręgu Ligi Morskiej i został ufundowany w latach 40. przez Zrzeszenie Kupców Polskich w Kielcach. – W 1953 roku Liga Morska została rozwiązana i włączona do Ligi Przyjaciół Żołnierza. A wszystkie pamiątki po niej były z ogromną zaciekłością niszczone – mówi Marek Szymański, prezes stowarzyszenia Gejtawy. Taka postawa komunistycznych władz nie dziwi. Organizacja nawiązywała do działającej jeszcze przed wojna Ligi Morskiej i Kolonialnej, która propagowała marynistykę i działała na rzecz rozbudowy polskiej floty.
Jakie były losy sztandaru? Prawdopodobnie na początku lat 50. został wyniesiony z siedziby Ligi w hotelu Bristol na ul. Sienkiewicza w Kielcach. – Razem z brudną bielizną… Potem był ukrywany przez pół wieku. Dopiero kilka tygodni temu dotarł do niego jeden z kolekcjonerów, a potem zaproponował nam odkupienie – mówi Szymański. Podkreśla, że to jedyny sztandar z lat 40. – Wymaga konserwacji, ale warto go zachować. To przecież fragment historii i to nie tylko Kielc – podkreśla Szymański.
Gejtawy uzyskały od marszałka województwa zezwolenie na przeprowadzenie zbiórki publicznej na jego ratowanie. I dziś się ona rozpoczyna. – Na odkupienie sztandaru potrzeba 10 tys. zł. Będziemy kwestować na ulicach, apelujemy też o pomoc do firm – mówi Szymański (kontakt e-mail gejtawy@wp.pl).
Potem pamiątka po Lidze Morskiej ma trafić do Muzeum Historii Kielc.
Marcin Sztandera Gazeta Wyborcza