W 1982 r na Broadwayu miała miejsce premiera musicalu „Nine”, powstałego w wyniku fascynacji filmem „8 i pół” Federica Felliniego – od 22 stycznia mamy okazję oglądać filmową ekranizacje owego dziełka w reżyserii Roba Marshalla.Film „Nine” („Dziewięć”) opowiada o historii Guida Contini, włoskiego reżysera, który z rozmachem rozpoczął swoją karierę, kręcąc parę dobrych filmów. Niestety, jego ostatnie dzieła były zwyczajnymi gniotami. Wytwórnia głośno zapowiada powrót twórcy do starego dobrego stylu w nowej produkcji, jego dziewiątym filmie. Niestety, film praktycznie nie istnieje. Guido nie ma na niego pomysłu, a tym bardziej jakiegokolwiek scenariusza. Na domiar złego przeżywa coś na obraz załamania nerwowego mężczyzny w średnim wieku. Dużo kobiet, luksusu, uwielbienia i pustki!
Sam pomysł na film był niezły. Całkiem przyzwoicie zapowiadała się obsada w postaci takich kobiet jak: Fergie, Penelope Cruz, Marion Cotillard, Sophia Loren czy Kate Hudson. W Guido wcielił się Daniel Day-Lewis, stwarzając zgrabną postać sfrustrowanego reżysera, w nonszalanckim stylu. Ciekawe stroje, barwna włoska sceneria z lat 60., przyzwoity scenariusz, a jednak film nie zachwyca!
W zapowiedziach mówiono dużo o legendarnym Fellinim. Oglądając „Dziewięć” widać mnóstwo inspiracji i zapożyczeń. Niestety, są one jedynie udawaniem – i to niezgrabnym – mistrza. To takie niby włoskie kino w amerykańskim stylu. Równie często wspominano, że to kolejna musicalowa forma twórców Chicago. No i znów porażka. Piosenek jest mało i tylko dwie zasługują na uwagę. Fenomenalna Fergie śpiewająca „Be Italia”, warto też pochwalić cały taneczny anturaż. Drugą piosenką, może nieco słabszą, ale na długo pozostającą w pamięci jest „Cinema Italiano” wykonywana przez Kate Hudson.
Osobiście zawiodła mnie również Cruz. Brak w niej było tajemniczości, erotyzmu, seksapilu typowego dla włoskiej kochanki. Mało przekonywująca była również Nicole Kidman wcielająca się w role muzy Guida. Naprawdę daleko było jej do takich włoskich kinowych ikon jak Claudia Cardinale czy Monica Vitti.
„Nine” to dobrze zapowiadająca się fabuła nieudźwignięta reżysersko, przez co kompletnie nieporywająca. Poważne frustracje reżysera mieszają się z mało zabawnymi wątkami. Bo jeśli ktoś nie zauważył – „Dziewięć” to właśnie komedia! Warte do zobaczenia są jedynie dwie powyżej wymienione piosenki oraz wciąż nieśmiertelna i piękna Sophia Loren (jedyna prawdziwie włoska).
Agata Majcher